- Nie chciałbym, żeby twoja duma i niechęć do mnie
przesłoniły ci dobro Danny'ego. - On wcale nie jest chory. - Carrie przygryzła wargę. - W czasie ząbkowania dzieci zawsze marudzą i często mają gorączkę, ale to żadna choroba. Jak na złość lunął deszcz i Danny głośno zapłakał. - Zawiozę was do domu, czy sobie tego życzysz, czy nie - oświadczył Nikos. Nie zważając na protesty Carrie, zabrał z jej rąk wrzeszczące wniebogłosy dziecko, usadził w dziecięcym foteliku zamocowanym na tylnym siedzeniu limuzyny i prędko zapiął pasy. Carrie mogła już tylko usiąść obok Danny'ego. Nie miała innego wyjścia. R S To prawda, że wcale nie znała Nikosa Kristallisa i nie miała pojęcia, po co poszedł do żłobka, ale Danny już siedział w samochodzie i wyszarpywanie go stamtąd nie miało sensu. Poza tym malec na pewno miał gorączkę, a na dworze lało jak z cebra. Ruszyli. Danny zanosił się od płaczu i Carrie się zaniepokoiła, czy to rzeczywiście tylko zwyczajne ząbkowanie. Wprawdzie opiekunki w żłobku miały duże doświadczenie i zazwyczaj doskonale wiedziały, co dolega ich podopiecznym, ale tym razem mogły się pomylić. A może tylko zdenerwował się kłótnią pomiędzy dorosłymi? - Nie powinieneś był wchodzić do żłobka - odezwała się Carrie. - Trzeba było poczekać na mnie. Przecież wiedziałeś, że będę tam za chwilę. - Nie pozwoliłabyś mi wejść do środka - odparował Nikos. - Wcale mi się nie podobało to miejsce, ani to, że moim bratankiem zajmują się obcy ludzie - dodał. - Powinien się wychowywać w rodzinie. - Dla Danny'ego to nie są obcy ludzie. - Carrie wyciągnęła z torby gumowego króliczka, chcąc jakoś odwrócić uwagę dziecka, uciszyć jego przeraźliwy płacz. - Wprawdzie pomieszczenia są stare i powinno się je wyremontować, ale wybrałam właśnie ten żłobek, ponieważ tutejszy personel naprawdę kocha dzieci. Poza tym nigdzie indziej nie ma tak, żeby jedna opiekunka zajmowała się tylko dwójką dzieci. To naprawdę wyjątkowe warunki. - To nie to samo, co wychowywać się w rodzinnym domu - powtórzył Nikos. R S - To ty jesteś dla Danny'ego obcy, a nie opiekunki ze żłobka - stwierdziła Carrie. - Mimo że ty jesteś z nim spokrewniony, a one nie. - To akurat wkrótce się zmieni. Ton jego głosu zaniepokoił Carrie. Dopiero teraz zastanowiła się, czemu właściwie uznała żłobek za miejsce, w którym Danny będzie bezpieczny. Przecież nie miała pojęcia, co tam się dzieje, kiedy ona jest w pracy. Ale zaraz przestała roztrząsać ten problem, bo