A właściwie czy warto się przebierać? – pomyślała nagle pani Polina. Wstęp na Wyspę

  • Zenon

A właściwie czy warto się przebierać? – pomyślała nagle pani Polina. Wstęp na Wyspę

28 May 2022 by Zenon

Rubieżną jest tak samo wzbroniony kobiecie jak nowicjuszowi. A jeśli trzeba będzie odpowiadać – to za maskaradę podwójnie. Dla kobiety przebrać się w mnisi strój to nie tylko świętokradztwo, ale bodaj także przestępstwo kryminalne. Nie czekała więc dłużej, poszła tak, jak stała, w damskim stroju i z sakwojażem. Jak już wspomnieliśmy, wieczór był księżycowy, jasny. Łódkę brata Kleopy znalazła szybko. Rozejrzała się po kananejskim brzegu – cicho, ani żywej duszy. Wsiadła do czółna, zmówiła szeptem modlitwę i chwyciła za wiosła. Wyspa Rubieżna wypływała z ciemności – okrągła, porośnięta sosną, co czyniło ją podobną do jeża z nastawionymi kolcami. Dno łodzi zazgrzytało obrzydliwie, dziób utknął w żwirze. Pani Polina posiedziała, nastawiła ucha. Innych dźwięków prócz plusku wody i sennego szelestu igliwia nie było słychać. Przycisnęła łańcuch łodzi ciężkim kamieniem. Zaczęła obchodzić wysepkę, poruszając się nieco po spirali w górę. Gdyby nie księżyc, chyba nie znalazłaby wejścia do pustelni: ciemnych, dębowych drzwi, wyłożonych wzdłuż framugi nierównymi, omszałymi kamieniami. Drzwi były osadzone wprost w zboczu, zwróconym nie w stronę Kanaanu, tylko ku jezioru, tam gdzie wieczorami wschodzi księżyc. Choć pani Lisicyna stanowczo nie była z tych tchórzliwych, musiała wziąć się w garść, zanim chwyciła za miedziane kółko. Pociągnęła leciutko, przygotowana na to, że pustelnię nocą zamykają na zasuwę. Ale nie, drzwi poddały się lekko. No bo i przed kim tu się zamykać? Skrzypnęło niegłośno, ale w najzupełniejszej ciszy tak wyraźnie, że świętokradczyni zadrżała. Zatrzymała się jednak tylko na mgnienie oka, znów pociągnęła za kółko. Za drzwiami było ciemno. Nie była to taka ciemność jak na zewnątrz, przeniknięta srebrzystym światłem, ale prawdziwa, kompletna, pachnąca stęchlizną i jeszcze czymś dziwnym – ni to woskiem, ni to myszami, ni to starym drewnem. A może nagromadzonym przez wieki kurzem? Kiedy zwiadowczyni zrobiła krok do przodu i zamknęła za sobą drzwi, świat Boży jakby zniknął, pochłonięty przez ciemność i ciszę, i poza dziwnym zapachem niczym o sobie nie przypominał. Polina Andriejewna postała, powęszyła. Zaczekała, czy oczy nie przywykną do ciemności. Nie przywykły – widać światło nie przenikało tu wcale, nawet najmniejsze. Wyjęła z sakwojażu zapałki, potarła, zapaliła świeczkę. W głąb wzgórza prowadziła dość szeroka galeria, której sklepienie ginęło w mroku. Ściany były guzowate, białawe, wyłożone ni to jakimiś wapiennymi bryłami, ni to wapieniem muszlowym. Pani Lisicyna podniosła świecę wyżej i krzyknęła. Miała powód. Nie były to żadne bryły, tylko ułożeni jeden na drugim zmarli, tworzący sag wyższy od wzrostu człowieka. Nie szkielety, lecz wyschnięte ze starości trupy, obciągnięte skórą mumie z zapadłymi powiekami i ustami, rękoma pobożnie złożonymi na piersi. Zobaczywszy kościste palce leżącego na wierzchu nieboszczyka, z długimi, zagiętymi paznokciami, Polina Andriejewna jęknęła z cicha. Strach! Chciała szybciej minąć przerażające miejsce, ale gdzie tam! Szeregi nieboszczyków ciągnęły się i ciągnęły, były ich tu setki. Ci bliżej wejścia leżeli prawie goli, ledwie przysłonięci zetlałymi strzępami ubrania – widocznie tych złożono w grobowcu najdawniej. Potem ściany stopniowo poczerniały od lepiej zachowanych całunów pustelników. Ale wszystkie kaptury, zakrywające twarze świętych starców za życia, były rozcięte i panią Lisicynę uderzyło zadziwiające podobieństwo tych martwych głów: z gładkimi czaszkami, bez brwi, bez wąsów, bez bród, nawet bez rzęs, sprawiedliwi wyglądali jak rodzeni bracia. Gdy dokonała tego odkrycia, strach, który sprawiał, że chciała odwrócić się i uciec – uciekać ile sił w nogach z tego królestwa śmierci – nagle minął. Przecież to żadne królestwo śmierci – powiedziała sobie – to bramy raju. Rodzaj szatni, gdzie jasne dusze zostawiają wierzchnie odzienie, nim wejdą do świetlistego pałacu. To jest to

Posted in: Bez kategorii Tagged: fryzury z grzywką na bok długie włosy, dopasowanie znaki zodiaku, wyszkoni ania,

Najczęściej czytane:

- Pewnie, że nie. I zaraz tu zwariuję - jęknęła żałośnie.

Alice przysiadła na brzegu łóżka. - Bella, nie będę ciągle powtarzać, jak bardzo jestem ci wdzięczna. Zamiast tego przekażę ci ostatnie polecenia doktora. - Oszczędź mi tego! ... [Read more...]

dziwnym, ...

zważywszy na to, co spotkało jego ojca. Stryjowie Michaiła brali udział w obaleniu okrutnego cara Pawła. Gdyby zamach stanu się udał, Michaiła szybko wezwano by do Rosji, żeby przywrócił ... [Read more...]

- O wiele za młody. - Przymknął oczy.

- Czy ta dziewczyna też była młoda? - Kto tu mówi o dziewczynie? Zaskoczyło ją to. Siadła na łóżku, zdumiona. Zaśmiał się. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 pizzeria.bialystok.pl

WordPress Theme by ThemeTaste