– Widzisz, Doug. Mielibyśmy też rwanie u dziewczyn.

  • Zenon

– Widzisz, Doug. Mielibyśmy też rwanie u dziewczyn.

31 January 2023 by Zenon

Doug był pod wrażeniem. Gdy zaczął rozważać szczegóły nowej kariery, Rainie doszła do wniosku, że pora zostawić ich samych. Odwróciła się z pożegnalnym uśmiechem i spojrzała na zegarek: trzynasta trzydzieści. Żadnych wezwań, żadnych raportów do spisania. Nadzwyczaj spokojny dzień w i tak zawsze spokojnej mieścinie. Zerknęła na Chuckiego, któremu od ciągłego uśmiechania się musiały już zdrętwieć mięśnie policzkowe. – Do roboty, mały – mruknęła pod nosem i zabębniła niecierpliwie palcami. W przeciwieństwie do Charlesa Cunninghama, Rainie nigdy nie zamierzała zostać gliną. Po skończeniu liceum w Bakersville chciała tylko jak najszybciej uciec z tej krainy mleka. Od osiemnastu lat narastało w niej uczucie klaustrofobii, a poza tym nie miała żadnej rodziny, nikogo ani niczego, co trzymałoby ją w miasteczku. Wolność – tego potrzebowała. Koniec z duchami przeszłości, a przynajmniej tak jej się wydawało. Rainie wsiadła do pierwszego autobusu do Portland, gdzie zapisała się na uniwersytet stanowy i zaczęła studiować psychologię. Lubiła swoje zajęcia. Podobało jej się młode miasto pełne szkół kucharskich, centrów sztuki i różnych życiowych dziwolągów. Wdała się w ognisty romans z trzydziestoczteroletnim zastępcą prokuratora okręgowego, który jeździł porsche. Całe noce spędzała za kółkiem nowoczesnego auta. Otwierała wszystkie okna, wciskała gaz do dechy i pokonywała ostre zakręty na Skyline Boulevard, a wiatr rozwiewał jej włosy. Wspinała się coraz wyżej i wyżej, napierała coraz mocniej i mocniej. Szukała... czegoś. Gdy w końcu zatrzymywali się na szczycie, miasto ścieliło się w dole jak rozgwieżdżone niebo. Zrzucali ubrania i pieprzyli się gorączkowo wśród przekładni i foteli lotniczych. Potem Howie odwoził ją do domu, gdzie samotnie otwierała zgrzewkę sześciu piw, choć akurat ona powinna wiedzieć, czym to grozi. Rainie znowu zerknęła na zegarek. – Pośpiesz się, Chuckie. Cindy chyba nie ma na dzisiaj żadnych planów, związanych z twoją osobą. Krótkofalówka przy jej pasku, trzeszcząc, przypomniała o swoim istnieniu. Nareszcie, pomyślała ze szczerą ulgą Rainie, coś się dzieje. – Jeden pięć, jeden pięć. Wzywam jeden pięć. Sięgnęła po aparat, jednocześnie wstając od stolika. – Tu jeden pięć, słucham. – Coś się dzieje w szkole podstawowej K-8. Chwileczkę... zaczekaj. Rainie zmarszczyła brwi. Słyszała w tle jakieś dziwne dźwięki, jakby dyspozytorka miała włączone radio albo trzymała blisko mikrofonu słuchawkę telefoniczną. Rozległy się trzaski i krzyki. Potem cztery wyraźne puknięcia. Strzały z broni palnej. Co się tam, u diabła, wyprawia? Podeszła do Chucka i postukała go w ramię właśnie w chwili, gdy dyspozytorka odezwała się ponownie. Po raz pierwszy od ośmiu lat Linda Ames sprawiała wrażenie przejętej. – Do wszystkich jednostek, do wszystkich jednostek. W szkole K-8 w Bakersville ktoś strzelał. Podobno... są ranni... widziano krew. Wzywam sześć zero... sześć zero... Walt, sprowadź natychmiast tę cholerną karetkę! Zajmuję kanał trzeci. W szkole chyba doszło do strzelaniny. O mój Boże, strzelanina w szkole! Rainie wyciągnęła Chucka z baru. Pobladł i wyglądał na wstrząśniętego. Ona sama czuła tylko pustkę. Dzwoniło jej lekko w uszach, kiedy wskakiwała do starego policyjnego sedana. Zapięła pasy i automatycznie włączyła syrenę. – Nie rozumiem – mamrotał Chuckie. – Strzelanina w szkole? U nas nie zdarzają się takie rzeczy. – Zostaw radio na kanale trzecim. Będą podawać wszystkie meldunki. – Wrzuciła bieg i zjechała na jezdnię. Byli na Main Street, dobre piętnaście minut jazdy od K-8. A Rainie wiedziała, że w ciągu kwadransa może się dużo wydarzyć. – To niemożliwe – nie przestawał bełkotać Chuckie. – Do diabła, nie mamy tu nawet gangów, narkotyków. A co dopiero mówić o morderstwach. Dyspozytorce musiało się coś pomylić. – Taaak – odparła cicho Rainie, choć dzwonienie w uszach nasilało się. Całe lata nie

Posted in: Bez kategorii Tagged: joan collins dziś, kto poprowadzi the voice of poland, paczek kalorie,

Najczęściej czytane:

niemowlakiem. Laura musi wychowywać się w normalnej

rodzinie, my prowadzimy kawalerskie życie. Odszukam krewnych Star. Wynajmę detektywa, na razie jednak... - Uniósł dłonie. - Ktoś musi się nią zająć. ... [Read more...]

gabinetu.

Miała metr siedemdziesiąt wzrostu, więc była dość wysoka, ale nawet stojąc na niebotycznych szpilkach pantofelków Lulu, musiała zadrzeć głowę, by popatrzeć ... [Read more...]

ziwiłam się. -- Przecież one są wytrzymalsze! ...

- Na konie przesiedliśmy się tylko w Kuriakach, nieomal nie zamęczając na śmierć kjaardów. Biedne, ledwie trzymali się na nogach, zostawiliśmy ich w zamian za zwykłe konie. Oprócz Wolta, on przeskoczył przez ogrodzenie i poleciał za nami. Jakby przewidział - w lesie mój koń zwichnął nogę i dodatkowy koń bardzo się przydał. No, resztę sama znasz. Strasznie poszczęściło nam się z ludźmi - w pojedynkę nie wytrzymalibyśmy z łożniakami nawet pół godziny. Tylko jednego nie mogę zrozumieć: dlaczego za córką, która uciekła, gonili całym wojskiem, na dodatek przygranicznym, po cudzym kraju?! Ojciec Orsany dopił wino, zagryzł je kawałkiem wyglądającego okropnie sera z czarno-czerwoną pleśnią, i chętnie włączył się do rozmowy: - To jakoś samo wyjszło. Była u nas zamiana garnizonu, chłopcy w urlop mieli, a tu przyszedł od króla rozkaz: pojechać do Starminu, zawieść cosik ciężkiego – widocznie sztabki złota. A dopiro potom na urlop. No i pryjechali my do stolicy, przekazali my ciężąr do skarbca i se myślimy: przecie jesteśmy w Belorii, to musim zobaczyć ten sławny elficki zamek, nie prawda? Przez jeden dzień sobie pozwidzamy. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 pizzeria.bialystok.pl

WordPress Theme by ThemeTaste