- Nie robię tego, by zdobyć poklask czy uznanie - odpowiedziała.
- Po prostu wiem z doświadczenia, jak człowiekowi może być ciężko, jak ważna jest pomocna dłoń. - To wszystko prawda, ale chodzi o skalę. Będziesz mogła nieporównywalnie więcej. Będziesz też mieć mnie. - Tanner urwał na moment, po czym dodał: - Może w tym tkwi problem. Mieć mnie. Kochać mnie. - To nie jest problem. Powiedziałeś, że powinnam za ciebie wyjść, bo to da mi szansę na zwielokrotnienie pomocy dla ludzi w potrzebie. I tu jest problem. Uważasz, że powinnam przyjąć twoje oświadczyny ze względu na tych ludzi i na to, co mogę dla nich zrobić jako żona następcy tronu. - To tylko dodatkowa korzyść. Proszę, żebyś za mnie wyszła, bo kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Myślę też, że jeśli jesteś ze sobą szczera, to przyznasz, że ty też mnie kochasz. - Wiesz, że cię pragnę. Dowiedliśmy tego nie raz i nie dwa. - Nie wyprze się tego, bo taka jest prawda. Co nie znaczy, że powie mu wszystko. - No to powiedz „tak" - naciskał. -Ja... - Shey, chciałem wyjechać, ale po prostu nie mogłem się na to zdobyć. - Obiecałeś, że wrócisz do domu z narzeczoną i teraz próbujesz mnie namówić, by wyjść z tej historii z twarzą. - Nie chodzi o obietnice, jakie dałem ojcu. Chodzi o ciebie. Chcę, byś pojechała ze mną. Owszem, przyjechałem po narzeczoną. Przyjechałem po ciebie. Tylko wcześniej nie miałem o tym pojęcia. - Nie mogę być księżną - powiedziała cicho Shey. - Nie ma sprawy - odparł, wzruszając ramionami. - W takim razie ja zrezygnuję z tytułu. - Nie możesz tego zrobić! - obruszyła się. - Oczywiście, że mogę. Tak jak Parker. - Już raz o tym rozmawialiśmy. Ona ma brata. Ty jesteś jedynakiem i następcą tronu. To zupełnie inna sytuacja. - Co z tego? Mam kuzynów, którzy bardzo chętnie mnie zastąpią. - Ujął ją za rękę. - Nie widzisz, że dla mnie to bez znaczenia? Liczysz się tylko ty. - Nie możesz zrezygnować. - Nie będę pierwszym księciem, który to zrobi. -Ale... - Shey, naprawdę nie rozumiesz? - zapytał z determinacją. - Dla ciebie jestem gotów na wszystko. Zrezygnuję z tytułu. Zrobię wszystko, byle cię ubłagać. Powiedz, że za mnie wyjdziesz, a zostanę tu i będę pracował w kawiarni. Będę chłopcem do wszystkiego, a ty będziesz robić kanapki. Będziemy razem szczęśliwi, przyrzekam ci. Shey roześmiała się i popatrzyła mu prosto w oczy. I wtedy dotarło do niej, jak bardzo poważny jest Tanner. - Ty naprawdę jesteś gotów to zrobić - powiedziała wolno. - Naprawdę byś to zrobił? - Żeby być z tobą? Oczywiście. To, i dużo więcej. - Tak - wyszeptała, czując narastające w niej uczucia.